Rower kontrastów. Ponad 26 kg sprawia, że wszelkie manewry na klatce schodowej czy w wąskich drzwiach stają się próbą siły. Podniesienie tyłu za siodełko wymaga ode mnie takiego spięcia jak otwarcie słoika ogórków z 2012 roku, zakręconego przez mojego śp. dziadka. Z drugiej strony wystarczy wsiąść i go włączyć, żeby przekonać się o jego zwrotności i lisim sprycie.
Do pracy dojeżdżam 8 lub 10 kilometrów, w zależności od tego, którą trasę wybiorę. Jedna jest krótsza, ale więcej na niej samochodów i skrzyżowań. Druga to niemal prosta droga wzdłuż Wisły – długa, monotonna, ale piękna. Postronni dziwią się i załamują ręce, bo to bardzo daleko. Na odpowiedź, że lubię i że jestem szybciej niż tramwajem, lamenty nieco cichną, żeby ponownie odżyć na wieść, że tak jeżdżę całą zimę. Jednak i mnie, z całą moją miłością do dwukołowców, od czasu do czasu dopadają dni słabości. Niekiedy po prostu odbija mi się rowerem i zbyt dobrze znaną trasą. Nie chce mi się mozolnie pedałować, dyszeć w tych samych miejscach co zawsze i dojeżdżać do pracy z rozwianym włosem i mokrymi plecami. Wtedy wybieram tramwaj – starego śmierdzącego klekota (drużyna jedenastki!).
Z Diamantem to trochę inna bajka. O początkowych problemach z wprowadzaniem do windy i wyprowadzaniem go z klatki szybko zapominam, gdy wsiadam – ledwo ruszę nogą i już jadę 25 km/h. Ruszę jeszcze kilka razy i już jestem w pracy. Osiem kilometrów w 20 minut to całkiem niezły czas. Jeżeli zamortyzuję to dziesięciominutowym spóźnieniem, okazuje się, że dojazd do pracy zajmuje mi 10 minut. Wehikuł czasu?
Po drodze ścigam się z szosowcami, chociaż przy 30 km/h brakuje już cięższych przełożeń. Staję na światłach i zbieram wszystkie spojrzenia, ale nim zapali się zielone, znikam z zasięgu wzroku gapiów. Raz jestem łaskawa i ciągnę mojego konkubenta pod górę, zaczepionego ręką o siodełko, a raz nie zostawiam mu żadnych szans i odjeżdżam na kilkaset metrów, mimo że jedzie na dwa razy lżejszej grawelówce. Po prostu zabawa jest przednia.
- Szerokie pedały pokryte mnóstwem małych wypustek bardzo dobrze trzymają podeszwę cywilnych butów.
- Oświetlenie roweru, w tym mocny przedni reflektor, świeci się cały czas, gdy włączony jest system wspomagania. Wydaje się to marnowaniem energii, ale lampka wyposażona w diodę LED 235 lm ma moc odpowiadająca zaledwie 4 W.
- Zintegrowany zamek blokujący tylne koło sam nie jest wystarczającym zabezpieczeniem roweru, jednak w zestawie z porządnym drugim zapięciem już jak najbardz...
Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ...i wiele więcej!