Po zajęciu miejsca za kierownicą okazuje się, że instrukcja obsługi tego roweru nie jest potrzebna. Wszystko jest tam, gdzie można się spodziewać. Transition jest łatwy do opanowania od pierwszych metrów. Ale na jaką trasę wbijać? Flow traile? Dzikusy? Enduro czy raczej coś łatwiejszego? Podjazdy z prądem czy bez?
Wszystko, wszędzie, naraz
Wsparcie ze strony systemu Fazua Ride 60 jest bardzo solidne, moment obrotowy jest wyczuwalnie wysoki i pozwala pokonać każde nachylenie. Przeszkodą mogą być tylko niska samoocena lub brak przyczepności. Moc pojawia się w satysfakcjonującej ilości i dokładnie wtedy, kiedy jej potrzebujesz. Pod względem technicznie trudnych podjazdów Relay to pierwsza trójka wśród rowerów lekkiej asysty. Silnik wyraźnie informuje o stopniu własnych interwencji i nie opóźnia wejścia do boju, lubi wysoką kadencję, a jednocześnie jest niespotykanie cichy, niewiele głośniejszy niż TQ. Po zatrzymaniu korb nie daje „wyjazdu” jak w Bosch w trybie eMTB, ale da się z tym żyć. Transition jest łatwy w opanowaniu na podjazdowych zakosach, skory do pokonywania progów, a pozycja, geometria ramy i rozłożenie środka ciężkości ułatwiają opanowanie mocy bez ślizgania się. Na płaskich szutrówkach wymuszone geometrią wysokie tempo pedałowania nie zachwyci mniej obytych, ale kiedy się przyzwyczają, zorientują się, jak bardzo taka technika zmniejsza zużycie prądu.
Ale nie mogę wyjść z podziwu nad doskonałością ustawienia środka ciężkości na zjazdach. Aktywny rowerzysta nawet na krytycznie śliskich nawierzchniach pojedzie Relay dokładnie tam, gdzie chce. Zaczynasz skręt od rozkosznego driftu obu kół, potem dociążając przód, kotwiczysz przednią oponę i robisz szeroki cyrkiel tylną. Gdy już zacisnąłeś promień, wyrównujesz obciążenie i wyjeżdżasz na prostą jak boss. No, dawno takiej uczty nie miałem.
Zawieszenie jest bardzo czułe wstępnie i lepi małe nierówności, oferując niezrównaną przyczepność. Jednakże Relay nie jest perskim dywanem, ponieważ gwałtowna progresja twardości zaczyna się poniżej połowy ugięcia. Dlatego też nie dobija nawet po spieprzonym lądowaniu. Ale żeby wykorzystać pełnię ugięcia, „nieloci” muszą stosować SAG powyżej 33%. Patrząc z perspektywy szklanki na wpół pełnej, wahacz Relay wspiera w miarę uginania się. Nie zapada się w głębokich bandach, nie przelatuje nagle przez skok, co jest korzystne przy agresywnej jeździe. Jeśli zaś przyjmiemy inną perspektywę, zapewniany komfort można określić jako „sportowy”. To cecha, nie wada.
A jak to jest z tą unikalną w branży możliwością jazdy bez akumulatora? Lekko nie jest, bo bez akumulatora to ok. 17 kg, ale się da. Relay z akumulatorem (+ 2290 g) zjeżdża, skręca i skacze dużo łatwiej niż „pełnomocne mastodonty”. Jest w tym bardzo zabawowy, chętny do wybryków z byle czego, bardzo łatwo przechodzi ze skrętu w skręt i jest żywiołowy tak jak nawet dużo lżejszy rower analogowy podobnej geometrii i skoku. Na zjeździe bez akumulatora wrażenia są ciut lepsze niż z wpiętym, jednak nie odbieram tego jako kluczowego argumentu na rzecz jakości czy tempa zjazdu.
Wspomaganie
W porównawczym teście, jaki przeprowadziłem pomiędzy Boschem SX, Specem Turbo Levo SL w wersji 1.2, czyli najnowszym, oraz przesławnym TQ HPR50, Fazua Ride 60 okazał się drugim systemem lekkiej asysty pod względem prędkości podjazdu. I to bez stosowania unikalnego trybu Boost, o którym za chwilę! Tylko arcymocny (jak na lekką asystę)...
Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 10 wydań czasopisma "bikeBoard"
- Dodatkowe artykuły niepublikowane w formie papierowej
- Dostęp do wszystkich archiwalnych wydań magazynu oraz dodatków specjalnych...
- ...i wiele więcej!